Pierwsze dni wiosny nazbyt często przypominają nam o tym, że – zgodnie z przysłowiem – w marcu jak w garncu, a zima wciąż ma jeszcze coś do powiedzenia. A skoro przedłużająca się zima i duże różnice temperatur w ciągu dnia napawają nas szczególną tęsknotą za cieplejszymi dniami wiosny, trudno się dziwić, że Słowianie od wieków kultywowali zwyczaj topienia bądź palenia Marzanny. Pozbycie się jej miało wymiar symboliczny, oznaczało pożegnanie z zimą i zaproszenie wiosny. Łączono go z innymi zwyczajami ludowymi, jak na przykład gaik, co miało gwarantować pomyślność.
Patrząc na te zwyczaje z dzisiejszej perspektywy, nie zapominajmy o tym, że wiele wieków temu zima musiała znacznie mocniej wpływać na codzienne życie ludzi. Okres wczesnej wiosny to czas przednówku, który dla wielu osób wiązał się z niedostatkiem żywności. Zgromadzone na zimę zapasy okazywały się niewystarczające, traciły swoje wartości odżywcze lub w ogóle nie nadawały się do spożycia.
Dzisiaj natomiast dyskomfort związany ze zmianami pogody jest mniej dokuczliwy i łatwiej nam oswoić się z inną koncepcją Marzanny. Postać ta zwana Mareną, Moreną, Moraną, Morą, Śmiercią, Śmietką, Śmiercichą czy Zimą jest nieco bardziej złożona, niż często nam się wydaje. W niektórych regionach Polski topienie jej było wyrazem wiary w naturalny cykl zamarć i odrodzeń. Oto płynąca rzeką Marzanna, symbolizująca uśpioną naturę, miała nie tyle zatonąć i zniknąć, co odmłodnieć i powrócić jako Dziewanna, czyli symbol bujnie rozkwitającego wiosną życia i nadchodzącego lata.
Patrząc na zmiany, jakie zachodzą w przyrodzie Lasu Wolskiego, nie sposób myśleć inaczej. Oto zwinięte na jesieni pąki młodych pędów, drzew i krzewów delikatnie otwierają się ku każdemu ciepłemu promieniowi słońca a geofity wiosenne rozkwitają i wypełniają swym subtelnym pięknem las. Ptaki rozpoczynają swoje trele i zdają się – podobnie jak ludzie – awanturować, gdy temperatura nadmiernie spada lub gdy pojawia się śnieg, a nie wyczekiwane, ciepłe promienie słońca. Tropienie oznak zbliżającej się wiosny wydaje się zatem znacznie ciekawsze niż zajmowanie się marzannami. Spacer wśród nieśmiałej, ale odważnie już poczynającej sobie zieleni można w ten sposób zmienić w spektakl nadziei. Przyroda, mimo wszystkich niedogodności, odradza się, żeby trwać. Patrząc na ten spektakl, łatwiej odnaleźć swoje miejsce w zmieniającym się świecie przyrody.