Wśród rozmaitych mieszkańcu lasu ten wydaje nam się dzisiaj szczególnie wart uwagi. Nawet jeśli będzie mowa o głośnym, a niekiedy nawet złowrogim buczeniu. Nie o trzmiele tu jednak chodzi. One miały już swoje pięć minut sławy na początku wiosny. Przedstawiamy zatem chrabąszcza majowego.

Bo musicie wiedzieć – każdy chrabąszcz to chrząszcz, ale nie każdy chrząszcz to chrabąszcz. Wybaczcie mi to zawiłe zdanie, ale chciałem dodać chrabąszczowi ekskluzywnego sznytu. Niestety w odczuciu wielu (o zgrozo!) jest zwykłym szkodnikiem! Nawet w jego nazwie wyczuwamy szyderczy ton. Greckie melolontha, od którego pochodzi jego łacińska nazwa, można by przetłumaczyć jako pogromca jabłek i innych owoców. Przykre to, bo czym byłby majowy las bez jego bzyczenia!

Owady te nie tylko łatwo usłyszeć, ale i zobaczyć. Wypatrujcie brązowych w zarysie i obłych prostokątów o wielkości połowy waszego kciuka. Największa szansa na zobaczenie ich w akcji pojawia się tuż po zachodzie słońca. Latają wówczas nisko nad trawą, a z racji ich niezgrabności łatwo je dogonić. Gońcie zatem za chrabąszczami wieczorem, a za dnia wąchajcie kwiaty. Nie sposób nudzić się w maju!

mkoziol/pixabay