Nastał wrzesień. Zwróćcie uwagę, jak wiele teraz się zmienia. Można powiedzieć, że to taka odwrotność wiosny. Najpierw, bardzo powoli będziemy świadkami subtelnych przemian. A to gdzieś na śródleśnej polanie wychyli się rachityczny wrzos, a to gdzieś wysoko w koronach drzew pożółknie jedna mała gałąź. Później tempo będzie już tylko rosnąć, ale nim to się stanie, sprawy – jak to mają w zwyczaju – wydarzają się wolno i leniwie.
Leśne ścieżki pokrywają się pierwszymi dojrzałymi nasionami drzew. Lecą więc pod dębami żołędzie, a bukiew pstrzy ściółkę pod srebrnymi pniami buków. Na Polanie Lea jarzęby uginają gałęzie ku ziemi pod ciężarem koralowej jarzębiny. Trzeba przyznać, że wyjątkowo obrodziła w tym roku. Rozsiane wzdłuż większych dróg kasztanowce i ten bodaj największy z Polany Wobra straszą przechodniów, gdy muśnięte wrześniowym wiatrem nieopatrznie upuszczają na ich głowy brązowo-rude kasztany.
Wiewiórki skaczą jeszcze to tu, to tam w futerkach w letniej odsłonie, sukienki saren dopiero za chwilę zostaną przebrane na zimowe. Na razie wciąż króluje kolekcja letnia. Małe, chudziutkie lisy, które wczesnym ranem ochoczo bawiły się na drodze obok parkingu przy Babie Jadze, całkiem nieźle przybrały na wadze. Borsuki w jednym z dołów Lasu Wolskiego wciąż robią porządki. Wszyscy czują nadejście jesieni, ale pamiętajcie – trwają aktualnie bardzo upalne dni i my ludzie czujemy jeszcze lato!