Sierpień – wiedząc, jak bardzo od początku wakacji skrócił się już dzień – wykorzystuje każdą wolną chwilę, aby włóczęgować się po lesie. Podczas wędrówek myśli zapewne o tym, jaki las zastał po dwóch starszych braciach – czerwcu i lipcu. Na śródleśnych polanach widać mniej owadów, zwłaszcza motyli. Po kwiatach czarnego bzu i lipy nie ostał się nawet słabnący zapach. Jedynie niecierpki wciąż niosą swoje kwiaty i zaczynają strzelać tu i ówdzie nasionami. Na dnie lasu rozpościerają się ich zwarte łany. W miejscu, gdzie stoją, jest teraz najciemniej w całym roku.
Sierpniowy las to przecież ciemny las. Liście na drzewach są już zmęczone codzienną, niestrudzoną pracą – niezależnie od tego, czy w upalnym słońcu, czy podczas gwałtownej ulewy – jednak wciąż są na posterunku. Pilnują tego, żeby drzewa miały co jeść. A one są już na ostatniej prostej przygotowań do zimy. Sierpień ubiera ich gałęzie w zalążki pąków liściennych, kwiatowych oraz mieszanych – kwiatowo-liściennych, jak w przypadku krzewów leszczyny.
Zwykłemu człowiekowi chodzącemu w sierpniu po lesie wizja nadchodzącej wielkimi krokami zimy musi wydawać cokolwiek abstrakcyjna. Jak to? Zima? Przecież trwa lato! My, ludzie, zazwyczaj nie wybiegamy tak daleko, bo i w swoim codziennym życiu nie musimy się martwić o zbyt wiele. Przyjmujemy rytm zmian pór roku podług własnej wygody i niewygody. Sprowadza się to najczęściej do walki o czystą szybę samochodu lub o to, żeby nie przemoczyć butów w drodze do pracy. Natomiast tutaj, w lesie, jest to walka o przetrwanie, a drzewa w swojej mądrości już teraz myślą o tym trudnym czasie. Pewnie znają przysłowie – przezorny zawsze ubezpieczony.
I jak dotąd, trwają długie sierpniowe popołudnia i chłodne poranki. I wciąż jest czas na włóczęgowanie. A kiedy będziecie snuć się po lesie, weźcie w dłonie gałęzie drzew. Przekonacie się że warto!