Gdybyśmy chcieli zacząć historię Pawilonu Okocimskiego od samego początku, a równocześnie nie cofać się aż do czasów, kiedy nasi przodkowie zeszli z drzew czy Wielkiego Wybuchu, trzeba by przenieść się zarówno w czasie, jak i przestrzeni – niemal 450 lat wstecz i prawie 900 km w kierunku zachodnim, z niewielkim odchyleniem ku południu. Niezawodne Google Maps pokazuje, że taka podróż, odbywana pieszo, zajęłaby obecnie nieco ponad 200 godzin.
Znaleźlibyśmy się wówczas w niewielkiej wiosce Daugendorf położonej nad górnym Dunajem, w Wirtembergii (dzisiaj Badenii-Wirtembergii). Jej rodowód jest jeszcze starszy niż wspomniane 450 lat, bo pierwsze wzmianki o tym zakątku sięgają czasów, kiedy w Krakowie usypano już kopce, nazwane później Krakusa i Wandy. Należała ona wtedy do benedyktyńskiego opactwa Sankt Gallen (dzisiaj we wschodniej Szwajcarii). Na marginesie dodajmy, że jest ono dobrze znane wszystkim historykom sztuki i architektury – w jego bibliotece zachował się najstarszy, wykonany jeszcze na pergaminie, rysunek opactwa, pochodzącego z czasów karolińskich.
W Daugendorfie, mniej więcej wtedy, kiedy w Krakowie rozpoczyna swoje panowanie Zygmunt III Waza, czyli w ostatniej dekadzie XVI wieku, przychodzi na świat chłopiec, który już niedługo, zgodnie z rodzinną tradycją, będzie wiódł żywot rolnika – skromnego, bogobojnego, ciężko pracującego i rozsądnie gospodarującego niewielkim majątkiem. Skłonni bylibyśmy go nazywać, choćby przez analogię do władców, Antonem Pierwszym, bo wkrótce zawrze związek małżeński z Rosine, a spłodziwszy trójkę dzieci, da początek rodowi, w którego długiej i niekiedy mocno zawikłanej historii, pojawi się też i wątek, w którym w samym sercu Lasu Wolskiego, tuż obok Polany Lea i Ogrodu Zoologicznego, przy drodze prowadzącej do Kopca Niepodległości, powstanie pewien budynek. Będziemy o tym opowiadać w kolejnych odsłonach naszego cyklu.